|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Agata
Przyjaciel
Dołączył: 24 Mar 2010
Posty: 1437
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 42 razy Ostrzeżeń: 0/8
Płeć: Solistka
|
Wysłany: Pią 20:24, 23 Gru 2011 Temat postu: Pochwalcie się prezentami! |
|
|
Temat do pochwalenia się prezentami z Gwiazdkowej Wymiany Prezentowej, możecie się też pochwalić swoimi prywatnymi prezentami.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Agata dnia Pią 21:28, 23 Gru 2011, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nina
Przyjaciel
Dołączył: 12 Wrz 2011
Posty: 511
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 12 razy Ostrzeżeń: 1/8 Skąd: z Katowic Płeć: Solistka
|
Wysłany: Pią 21:49, 23 Gru 2011 Temat postu: |
|
|
Drodzy Forumowicze!
Gleekołaj wysłał nam wiadomość pocztowym Reniferem, że jest w tym roku strasznie zawalony robotą, dlatego też, na forum przybędzie wcześniej.
Prosił też, żebyście uzbroili się w cierpliwość i odpakowali prezenty dopiero jutro, po 16:00!
P.S. Jeśli chcecie się dowiedzieć, kto obdarował Was prezentem, napiszcie to tutaj, wówczas darczyńca może się ujawnić ;]
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
tygrysek
Kwartet
Dołączył: 24 Cze 2010
Posty: 709
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 12 razy Ostrzeżeń: 1/8
Płeć: Solistka
|
Wysłany: Sob 16:04, 24 Gru 2011 Temat postu: |
|
|
Awww, mój prezent jest taki kochany I ikonki, i sygnaturki strasznie mi się podobają, tak mi ciepło na serduszku. To pierwszy prezent, jaki dziś dostałam, więc tym bardziej jestem zadowolona.
Dziękuję Gleekołajowi i chętnie bym poznała mojego Santa Claus
Jeśli każdy wstawi swoje podarunki, to i ja zamieszczę
Ciekawe, jak mój prezent się podoba, hihi ^^
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Gość
|
Wysłany: Sob 16:07, 24 Gru 2011 Temat postu: |
|
|
Mój prezent jest również cudny. Może się mój Gleekołaj objawić? Bo nie jestem pewna.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Gość
|
Wysłany: Sob 16:08, 24 Gru 2011 Temat postu: |
|
|
Ja bym strasznie chciała podziękować mojemu sekretnemu Santa za cudowną, świąteczną miniaturkę Quick Aż mi się ciepło zrobiło I życzenia były cudowne, takie magiczne
Chętnie bym poznała mojego darczyńcę
|
|
Powrót do góry |
|
|
Ficelle
I głos
Dołączył: 16 Lis 2011
Posty: 374
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 9 razy Ostrzeżeń: 1/8
Płeć: Solistka
|
Wysłany: Sob 16:09, 24 Gru 2011 Temat postu: |
|
|
Ja zamieszcze mój prezent a co! [link widoczny dla zalogowanych] Na niektóre zdjęcia wprost nie moge się napatrzeć. Zwłaszcza na te z Puckiem i Beth oraz malowanym Merlinem. Chętnie się dowiem kto jes moim Mikołajem. Chciałabym osobiście podziękować.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Francesca.F
Tłumacz
Dołączył: 11 Lis 2010
Posty: 166
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 16 razy Ostrzeżeń: 0/8 Skąd: Racibórz Płeć: Solistka
|
Wysłany: Sob 16:34, 24 Gru 2011 Temat postu: |
|
|
Ja jestem w kropce, mój Mikołaj chyba mnie zna bo dostałam piękne tapety z tematów których nie zamieściłam w dziale "co chce dostać". Jestem w ogromnym szoku i bardzo bym prosiła aby mój Secret Santa się do mnie odezwał, chce mu podziękować
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Gość
|
Wysłany: Sob 17:08, 24 Gru 2011 Temat postu: |
|
|
Yaaay, mój Santa idealnie trafił w mój gust, ikonki z Dianną są naprawdę przepiękne! I bardzo proszę, żeby się ujawnił, bo chciaaałabym wiedzieć!
|
|
Powrót do góry |
|
|
Gość
|
Wysłany: Sob 17:17, 24 Gru 2011 Temat postu: |
|
|
Mój prezent jest po prostu uroczy. Dziękuję Gleekołaju!
Byłaby wdzięczna gdybyś się ujawnił!
|
|
Powrót do góry |
|
|
Gość
|
Wysłany: Sob 18:19, 24 Gru 2011 Temat postu: |
|
|
aaaa mój prezent był CUDOWNY!...
Świetna miniaturka, naprawdę... był Sam, Quinn, Puck i Beth
Jestem bardzo mile zaskoczona tym prezentem To mój pierwszy dzisiaj, więc ma podwójne znaczenie. Była bym bardzo szczęśliwa jeśli mój Gleekołaj byłby tak dobry i się ujawnił
A to ten wspaniały i magiczny prezent:
Cytat: | To stało się jej tradycją. Ich tradycją.
Od czasu kiedy pierwszy raz pojawili się z Samem w święta, w tym schronisku, przychodziła tam co roku.
Nie lubiła świąt. Nie dlatego, że irytowały ją bombki, choinki, gwiazdorki czy aniołki, bo wbrew pozorom uwielbiała przedświąteczną atmosferę, ale nie znosiła tego, że ludzie tak łatwo zapominają o innych. W szale zakupów nie przychodzi im do głowy żeby rozejrzeć się dookoła siebie, żeby pochylić się nad bezdomnymi, zabrać do domu dzieci z domów dziecka. Bolało ją to, więc cały swoje święta spędzała rozdając ciepłe posiłki w tym samym schronisku. Kiedy Beth podrosła zaczęły chodzić tam razem i bardzo szybko stały się ulubienicami tamtejszych gości.
Dla Quinn najgorszym widokiem były te same dzieci, które co roku wracały do niej. Musiała powstrzymywać łzy z całej siły żeby nie wybuchnąć płaczem. Przerażało ją to, że maluchy, które nikomu nigdy nie zrobiły krzywdy nie mają nawet własnego kąta i miejsca, w którym mogłyby się ogrzać.
-Quinn, zobacz!- Beth pociągnęła ją za fartuch, domagając się uwagi- no zoooobacz!
-Beth- spojrzała w końcu na córkę, która stała obok niej, ubrana w za dużą czapkę z pomponem , którą niechybnie zdjęła z głowy jakiegoś dziecka- przestań podkradać ludziom ubrania- pokręciła głową i uśmiechnęła się do niej, kucając- zobacz, jesteś dużą dziewczynką… może rozdasz cukierki innym dzieciom, co?- Podała jej wielką torbę ze słodyczami, które wcześniej kupiły razem.
-Ale mama mówi, że cukierki są niezdrowe…- dziewczyna zawahała się, wyciągając rączki.
-No tak, mama ma rację… ale wiesz co? Dzisiaj jest ten jeden dzień w roku, kiedy można trochę nagiąć reguły- puściła córce oko i wypchnęła za stół, zdejmując za dużą czapkę.
Przywykła już, że jej córka nazywa matką inną kobietę. Na początku bolało jak diabli i musiała zaciskać zęby z całych sił, ale z biegiem czasu nauczyła się być wdzięczna za każdą chwilę, którą mogła z nią spędzić. Jej życie nigdy nie było proste i zwyczajne, więc dlaczego teraz miałoby być inaczej.
-Panie Anders! Pan znowu tutaj?- Uśmiechnęła się do staruszka, który podstawił jej talerz pod nabierkę.
-Och, panienko, to panienka nie wie, że ja właśnie wróciłem z Meksyku?- Mężczyzna uchylił swój zabrudzony i połatany kapelusz, mrugając do niej okiem- och, gdyby panienka wiedziała jakie tam piękności!- Roześmiał się i odszedł do swojego stolika, machając dłonią.
Pan Anders przychodził co roku, był niegroźnym staruszkiem, który zawsze miał w zanadrzu mnóstwo barwnych opowieści, które nie do końca były prawdziwe, ale każdy słuchał ich z ogromną przyjemnością.
Rozejrzała się po Sali, która od dwóch godzin wypełniała się sukcesywnie ludźmi w każdym wieku. Beth krążyła między nimi podstawiając im pod nosy worek z cukierkami. Jak na siedmiolatkę była niesamowicie rozgarnięta. Quinn była przekonana, że tą cechę odziedziczyła po ojcu.
-Q, możesz przestawić tamte stoły?- Usłyszała głos kierowniczki, która krzyczała do niej z drugiego końca Sali- bo musimy dostawić nowe, a tu się robi ciasno!
-Ale…
-Berta cię zastąpi!
Wzdrygnęła ramionami i zdjęła rękawiczki. Niewiele myśląc zabrała się za przecieranie stołów mokrą szmatką, odstawianie krzeseł i przestawianie wszystkiego. Usłyszała, że w kącie dzieci zaczęły już śpiewać kolędy, nie mogąc doczekać się tradycyjnego występu.
-Proszę pani, proszę pani!- Mała Joy podbiegła do niej, chwytając się pod boki- kiedy wreszcie nam pani pośpiewa!
-Jak ładnie poprosicie i wszyscy już będą najedzeni- roześmiała się i pogłaskała ją po głowie- poza tym nie można krzyczeć na starszych..
-Wiem, mama też tak mówi… ale pani tak ładnie zawsze śpiewa kolędy z nami… i już cały rok minął i…
-Joy! Zostaw panią- mama dziewczynki podeszła do nich i chwyciła ją za rękę- ile razy mam ci powtarzać…
Ich głosy zniknęły gdzieś w głębi pomieszczenia i zmieszały się z ogólnym rozgardiaszem. Quinn podniosła wzrok i rozejrzała się, podziwiając dekoracje, które od wycinała przez kilka dni, a dzień wcześniej wieszała razem z kilkoma kobietami, które pracowały w kuchni. Dostawiła ostatnie krzesło i wróciła na swoje wcześniejsze miejsce, wydając kolejne porcje jedzenia. Ku jej przerażeniu, kolejka wcale się nie zmniejszała.
-Czy to będzie bardzo dziwne jak poproszę o talerz?- Usłyszała głos mężczyzny i podniosła gwałtownie głowę.
-Co ty…
-Muszę ci powiedzieć, że nadal jesteś całkiem niezła- chłopak zmierzył ją wzrokiem i wyszczerzył żeby głupkowato.
-Puckerman!- Syknęła i chwyciła talerz- jeśli przyszedłeś tu żeby się pośmiać ze mnie to sobie daruj- dodała, przykładając za dużo siły do nakładania ryżu.
-Nie- usłyszała w odpowiedzi, a w jego głosie było coś dziwnego- poważnie proszę o talerz…
-Puck…- popatrzyła wreszcie na jego twarz i nie potrafiła nic z siebie wydusić.
Uśmiechnął się do niej, biorąc z jej rąk jedzenie i usiadł w kącie niedaleko niej.
Cały jej świąteczny spokój rozpłynął się nagle. Poczuła się jak przebity balonik.
Stała jak wariatka z nabierką w dłoni, patrząc na jego plecy. Na to jak ich córka podbiega do niego, ciągnie jego przydługie włosy i zabiera się za otwieranie pokrowca z gitarą. Zacisnęła oczy i wróciła do swojego poprzedniego zajęcia.
Puck zniknął zaraz po skończeniu szkoły. Nikt tak naprawdę nie widział co się z nim dzieje, dokąd wyjechał. Jak kamień w wodę. Po kilku latach zaczął pojawiać się na większe święta i urodziny Beth, ale nikomu nie chciał nic powiedzieć, albo nikt nie chciał tego powiedzieć Quinn, w każdym razie efekt był taki, że nic o nim nie wiedziała.
-Abby, zastąp mnie, dobrze?- Spojrzała na młodą dziewczynę, która przerażona kiwnęła głową- ja wrócę niedługo, będę tu obok- rzuciła rękawiczki na blat i ruszyła do stołu Pucka.
-Hej…- zaczęła niepewnie- tyle czasu…
-Hej- uśmiechnął się i przeciągnął- ktoś tu tęsknił za Puckozaurusem
-Skończ te głupie żarty…
-Nie wiem o co ci chodzi, Fabray- wyczuła spięcie w jego głosie i wiedziała, że trafiła w czuły punkt.
-Dobrze, może inaczej, bo po dobroci z tobą nie można…- położyła obie ręce na stole- co ty robisz tutaj, w schronisku dla bezdomnych i niedożywionych? Co, wielki Puckozaurus, robi w takim miejscu?- Zadrwiła, mając nadzieję, że tym go sprowokuje.
-A co się robi w takim miejscu, co?
-Puck, chyba nie chcesz mi powiedzieć…
-Tak właśnie, nie chcę Ci powiedzieć. Zgadłaś- warknął, patrząc na nią wyzywająco.
-Co się stało?
-Nic.
-Puck!
-Posłuchaj mnie teraz bardzo uważnie, królewno- chwycił ją za dłoń i zniżył głos, oglądając się przez ramię- może w twoim życiu wszystko jest idealne, może w twoim małym, białym zamku za wielkim murem każda rzecz jest piękna. Ale nie wszyscy mają takie szczęście-odwrócił wzrok, a ona musiała walczy z ochotą przyłożenia mu prosto w twarz i wykrzyczenia, że nie wie o niej nic.
-Puck, Puck przyjdziesz do nas!- Beth pojawiła się znikąd i zaczęła szarpać go za rękaw- Quinn też będzie, bo mama zaprosiła ją na kolację! Chodź, chooodź!
-Chodź tu potworze- złapał ją w pasie i posadził na swoich kolanach, głaszcząc po głowie- ja niedługo będę musiał wyjechać, wiesz?- Spojrzał na Quinn wymownie- więc pewnie zobaczymy się dopiero na twoje urodziny…
-Puck!
-Beth, mówiłam ci tyle raz- Quinn wtrąciła się, próbując odwrócić jej uwagę- to jest Noah, nie Puck.
-Daj jej spokój- usłyszała w odpowiedzi.
Niewiele myśląc wstała i wróciła za ladę. Nie miała siły mocować się ze swoją przeszłością, z duchami, o których myślała, że już dawno się ich pozbyła. Podając kolejne talerze, nie mogła oderwać wzroku od niego. Nie wiedziała jak to się działo, ale za każdym razem kiedy wydawało się jej, że wszystko wraca do normy, jej życie przewracało się do góry nogami, bo nagle pojawiał się Puck. Najgorsze było to, że nigdy nie potrafiła się na niego o to wściekać. W głębi serca wiedziała, że są ze sobą powiązani bardziej, niż którekolwiek z nich chciało przyznać.
Kilka godzin później Puck wciąż siedział w tym samym miejscu i bawił się z dziećmi, grając im i ucząc śpiewać kolędy.
-Co to jest za koleś?- Abby stanęła obok niej, szturchając ją ramieniem.
-Kto?
-Nie udawaj, patrzycie się na siebie cały wieczór- dziewczyna roześmiała się-znacie się?
-To… hm… to jest ojciec Beth- wydusiła wreszcie z siebie, nie patrząc na koleżankę.
Ostatnia rzeczna jaką miała ochotę, to zwierzenia przy garnku z ryżem. Abby obdarzyła ją tylko wymownym spojrzeniem i uśmiechnęła się.
-Gdyby skrócił włosy… - dziewczyna roześmiała się- rozumiem cię doskonale.
-Abby! Na litość boską!- Quinn fuknęła na nią, i rzuciła nabierkę w jedzenie- nie chcę do tego wracać.
Nie zdążyła nawet porządnie zrugać dziewczyny, kiedy usłyszała, że ktoś w głębi sali woła jej imię.
-Choooodź!
-Quinn, Quinn, Quinn!
Zdezorientowała rozejrzała się i natrafiła na zadowolony uśmiech Pucka. Popatrzyła na niego pytająco.
-Obiecałem im, że razem zaśpiewamy- wzdrygnął ramionami, patrząc na rozbawione dzieci, które krzyczały coraz głośniej.
-To nie jest dobry pomysł…- pokręciła głową.
-A co ci szkodzi?- Podszedł do niej, zakładając gitarę przez głowę- chyba, że się boisz, że będę lepszy od ciebie…
-W twoich snach- rozwiązała fartuch i rzuciła go za siebie- nigdy nie będziesz tak dobry jak ja.
Kiedy usłyszała pierwsze dźwięki swojej ulubionej kolędy nie mogła powstrzymać uśmiechu. Patrzyła na Pucka i poczuła, że jest jej wszystko jedno, że w tej chwili jest w stanie wybaczyć mu każdą głupotę jeśli tylko znów nie zniknie z jej życia. Nigdy nie potrafiła zrozumieć jak Finn i Rachel mogli porozumiewać się muzyką, ale śpiewając z Puckiem i patrząc na Beth wreszcie dokładnie wiedziała co mieli na myśli. Co czuli.
Kiedy wybrzmiała ostatnia nuta, poczuła, że chłopak chwyciła ją za dłoń.
-Beth mówiła poważnie?- Usłyszała w swoim uchu.
-O czym?- Próbowała zyskać czas żeby opanować nadmiar emocji, które zaczęły ją ogarniać.
-O tej kolacji…
-Tak- odwróciła się do niego twarzą i spojrzała prosto w jego oczy- mówiła poważnie. Shelby nie ma nikogo, ja właściwie też, więc spędzamy święta razem.
-Ja też nie mam nikogo.
Patrzyli na siebie przez dłuższą chwilę, zupełnie nic nie mówiąc.
-M… może chciałbyś…- odezwała się po chwili przełykając nerwowo.
-Tak, chciałbym- uśmiechnął się, całując ją w policzek.
-I zostaniesz?
-Chciałbym. |
Czy on nie jest piękny i Gleekowy?
|
|
Powrót do góry |
|
|
Lovejoy
Przyjaciel
Dołączył: 21 Sty 2011
Posty: 1135
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 32 razy Ostrzeżeń: 2/8 Skąd: z el ej. Płeć: Solistka
|
Wysłany: Sob 18:25, 24 Gru 2011 Temat postu: |
|
|
dobra obejrzałam (właściwie przeczytałam) mój prezent - płakałam i uśmiechałam się na przemian. cudowny
Cytat: | Lima w okresie świąt wygląda naprawdę pięknie. Na każdym z okien zawieszone są kolorowe, migające światełka o rozmaitych kształtach, a w samym centrum miasta stoi ogromna choinka, na której roi się od kartek z życzeniami, umieszczanych tam przez mieszkańców. Do tego, śnieg tak pięknie mieni się pod wpływem światła latarni, sprawiając, że na twarzy każdego przechodnia pojawia się szczery uśmiech. Wszystko to wygląda tak perfekcyjnie, jakby każdy szczegół zimy był przez kogoś zaplanowany. Mimo tego, nie potrafię poczuć tej świątecznej atmosfery, którą zachwycają się wszyscy ludzie dookoła. Do szczęścia brakuje mi tylko jednej, jednak najważniejszej rzeczy. Mojej rodziny. To miały być pierwsze święta w moim całym życiu, które spędzę bez nich. Nie ukrywam, że jest mi z tym okropnie źle. W dodatku, Ohio i moją rodzinną Irlandię nie dzieliły tylko tysiące kilometrów i ocean, ale także sposób obchodzenia tego najważniejszego okresu w całym roku. Nieprzyjemny nastrój udzielił mi się już parę dni temu. Czułem pustkę. Taką wielką i okropną, której nic nie potrafiło wypełnić. Od małego wychowywany byłem w trochę innej kulturze, niż ta w Ameryce. Uczono mnie, że rodzina zawsze powinna stać na pierwszym miejscu. Niektórym może wydawać się to głupie, ale nie potrafię tego zmienić. I właśnie dlatego tak ciężko mi jest być tutaj i cieszyć się świętami, skoro nie spędzam ich z nimi.
Odszedłem kawałek dalej i usiadłem na ośnieżonej ławce, by móc z ukrycia obserwować ludzi. Nie chciałem, by ktokolwiek mnie zauważył. Zwykle o tej porze przechadzało się wiele znajomych po mieście, a ja naprawdę nie miałem ochoty na żadne rozmowy. Cała magia świąt nagle straciła dla mnie sens. Szczególnie, kiedy widziałem pary, rodziny lub przyjaciół, wspólnie spacerujących dookoła świątecznego drzewa, śpiewających pod nosem kolędy. Właśnie wtedy zdawałem sobie sprawę, że jestem tutaj zupełnie sam. Strasznie nie lubiłem tego uczucia. Moja rodzina jest dosyć duża, więc w domu zawsze kręciło się wiele ludzi. Pierwszy raz jestem tak daleko od domu i naprawdę, nie spodziewałem się, że będzie to dla mnie aż takie trudne. No cóż, wiedziałem jednak, na co się decyduje.
Z kieszeni wyciągnąłem kartkę i długopis, które wziąłem z domu na wszelki wypadek. Długo zastanawiałem się, co powinienem na niej napisać. Jakimi słowami mogłem oddać to, co teraz czuje tak, aby moje życzenie się spełniło? Zaraz, zaraz. O czym ja mówię? Przecież Święty Mikołaj nie istnieje. Uśmiechnąłem się pod nosem ze swojej głupoty, po czym napisałem tylko, że chciałbym spędzić święta w tej atmosferze, którą zapamiętałem z dzieciństwa. Nie zawiesiłem jednak moich życzeń na choince, a wyrzuciłem je za siebie, mając nadzieję, że tegoroczne święta będą miały chociaż jeden pozytywny aspekt.
Momentalnie przypomniały mi się święta w Irlandii. Boże Narodzenie od zawsze było moim ulubionym okresem w roku. Wszystko wygląda tam trochę inaczej, niż tutaj, w Ameryce. Przygotowania zaczynają się już w październiku, bo właśnie wtedy piecze się tradycyjne, świąteczne ciasto oraz robi śliwkowy pudding. Dekoracje w sklepach pojawiają się już pod koniec listopada, przypominając każdemu, że zbliża się tak długo wyczekiwany okres. Kolejną różnicą jest forma spędzania świąt. Podczas samej kolacji zapala się kominek oraz przygotowuje smakołyki dla Świętego Mikołaja i Rudolfa, jego renifera. Może to brzmieć śmiesznie i banalnie, ale mnie się to bardzo podoba. Wszystko to ma bardzo rodzinny charakter. Cały dom jest pełen ludzi. Kiedy byłem dzieckiem, święta były dla mnie ogromnym wydarzeniem. Tak zostało do teraz. Wraz z moimi kuzynami z niecierpliwością czekaliśmy na prezenty, ale od zawsze było wiadomo, że jest tego dnia ktoś, kto jest od nas ważniejszy.
Tutaj wszystko jest inne. Ludzie traktują święta trochę, jak kolejną okazję, by odpocząć od pracy, pośpiewać piosenki. Często zapominają o tym, co jest naprawdę ważne. Ameryka to wielki kraj i nie każdy ma na tyle odwagi, by zatrzymać się na chwilę i obejrzeć dookoła. Nie mówię, że to źle, bo przecież każdy traktuje i przeżywa święta na swój sposób, tylko, że ten jest zdecydowanie nie w moim stylu.
Westchnąłem cichutko, kiedy podmuch zimowego wiatru wyrwał mnie z zamyślenia. Niechętnie wstałem z ławki i nucąc jedną ze świątecznych piosenek, udałem się w stronę domu, w którym mieszkałem podczas pobytu w Limie. Tego dnia droga wydała mi się wyjątkowo długa.
Otwarte drzwi wejściowe i zgaszone światła w całym domu, troszeczkę mnie zaniepokoiły. Szczerze mówiąc, naprawdę przestraszyłem się, że ktoś się tu włamał, a do głowy zaczęły przychodzić mi czarne scenariusze. Pewnie naoglądałem się zbyt dużo horrorów. No cóż, lubię je. Stawiałem ciche kroki, nie chcąc, by ktoś mnie usłyszał, jednak jak na złość, musiałem zbić wazon. Momentalnie wyprostowałem się i spokojnie czekałem, aż któryś z włamywaczy zdecyduje się w końcu mnie zabić. Kiedy jednak żadna z tych rzeczy się nie zdarzyła, zawołałem.
- Czy jest ktoś w domu? Halo!
Po omacku zacząłem szukać włącznika od światła, jednak oczywiście nie mogłem go znaleźć. Chociaż z początku na moje pytanie odpowiedziała głucha cisza, to chwilę później dotarł do mnie bardzo znajomy głos. Od razu poznałem, że była to Rachel. Chwilę później dołączali się do niej pozostali członkowie chóru. Całkowicie zapomniałem o zapaleniu lampy, więc ciała moich przyjaciół oświetlały tylko płomienie, buszujące w kominku. Jak wielkie było moje zdziwienie, kiedy zauważyłem, że był to cały chór. Począwszy od Finna, który od początku chciał się ze mną zaprzyjaźnić, poprzez Santanę, która nie przyjęła mnie zbyt ciepło, aż po Sama, którego widziałem drugi raz w swoim życiu. Ich głosy brzmiały jeszcze piękniej, niż zwykle. Wtedy, kiedy każdy śpiewał osobno oraz wtedy, gdy wszyscy śpiewali razem. Nie miałem słów, by opisać, jak wielką niespodziankę mi zrobili.
But you are not alone
We are here with you
You're always in our hearts
Do tego tak idealnie wpasowali się w moją sytuację. Czy to aż tak było po mnie widać? Nieważne. Byłem w szoku. Naprawdę ogromnym, ciężkim, wielkim, potężnym szoku. Na mojej twarzy pojawił się ogromny uśmiech, a ja sam stałem sztywny, nie mogąc się ruszyć ani wydusić z siebie słowa właśnie z tym momencie, kiedy chciałem im podziękować. Ta chwila była magiczna. Ci ludzie byli magiczni. Nigdy nie pomyślałem, że ktoś zrobi dla mnie coś tak wspaniałego. Naprawdę nie mogłem uwierzyć w to, że zrobili mi taką niespodziankę. Zawsze wiedziałem, że są to wspaniali ludzie, ale nie spodziewałem się, że faktycznie będą przy mnie w każdej chwil.
- Czy Rory właśnie przeszedł przemianę w świątecznego elfa? - z zamyślenia wyrwało mnie pytanie Brittany. Uśmiechnąłem się pod nosem, zastanawiając się, jakimi słowami powinienem im podziękować.
- Ja...naprawdę nie wiem, co powiedzieć – wydusiłem w końcu.
- Nie musisz mówić nic – powiedziała Quinn, po czym obdarzyła mnie jednym z najpiękniejszych uśmiechów, jakie dane było mi oglądać w życiu. - Po prostu chcemy, żebyś wiedział, że jesteśmy przy tobie.
- Jesteś teraz częścią chóru, zauważyliśmy, że ostatnio chodzisz jakiś smutny – dodał Puck – więc postanowiliśmy zrobić ci mały prezent.
- Jesteście najlepsi. Naprawdę. Dziękuję – uśmiechnąłem się. Zawsze miałem problemy z wyrażaniem uczuć w takich chwilach. Nic nie oddałoby mojej radości w tej chwili. Kiedy wszyscy zaczęli być brawo i śmiać się, naprawdę poczułem się, jak wśród swoich. Dotarło do mnie wtedy, że wcale nie spędzę tych świąt bez rodziny. Bo tak długo, jak jestem tutaj...to oni są moją rodziną. |
( a oto moje inne prezenty: [link widoczny dla zalogowanych] (Yumi, mam nadzieję, że się nie gniewasz ale go uwielbiam ) [link widoczny dla zalogowanych] [link widoczny dla zalogowanych])
byłabym wdzięczna gdyby i mój Mikołaj się ujawnił
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Lovejoy dnia Sob 18:30, 24 Gru 2011, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
LittleMonster
Przyjaciel
Dołączył: 01 Maj 2011
Posty: 784
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 14 razy Ostrzeżeń: 2/8 Skąd: Warszawa Płeć: Solistka
|
Wysłany: Sob 18:38, 24 Gru 2011 Temat postu: |
|
|
mój prezent jest taki awesome, aww
pochwalę się: [link widoczny dla zalogowanych]
om nom nom nom nom, Mikołaaaju, pokaż się
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Gość
|
Wysłany: Sob 18:40, 24 Gru 2011 Temat postu: |
|
|
Lovejoy, okropnie się cieszę i jest mi bardzo miło, że prezent się podobał.
- Mikołaj
|
|
Powrót do góry |
|
|
Lovejoy
Przyjaciel
Dołączył: 21 Sty 2011
Posty: 1135
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 32 razy Ostrzeżeń: 2/8 Skąd: z el ej. Płeć: Solistka
|
Wysłany: Sob 19:12, 24 Gru 2011 Temat postu: |
|
|
Nadie napisał: | Lovejoy, okropnie się cieszę i jest mi bardzo miło, że prezent się podobał.
- Mikołaj |
adfghjkl
Francesca.F wiem, że pisałam Ci na PW, ale tu też- to ja Twój Mikołaj. Cieszę się, że nazwałaś mój twór pięknym
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Francesca.F
Tłumacz
Dołączył: 11 Lis 2010
Posty: 166
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 16 razy Ostrzeżeń: 0/8 Skąd: Racibórz Płeć: Solistka
|
Wysłany: Sob 19:34, 24 Gru 2011 Temat postu: |
|
|
Ankara napisał: | Chętnie się dowiem kto jes moim Mikołajem. Chciałabym osobiście podziękować. |
Jak zapewne już wiesz to ja twój Gleekołaj Cieszę się że się podoba, bałam się że nie trafie w Twój gust i będzie Ci przykro
Lovejoy napisał: | Francesca.F wiem, że pisałam Ci na PW, ale tu też- to ja Twój Mikołaj. Cieszę się, że nazwałaś mój twór pięknym |
Wiem, jeszcze raz dziękuję za te cudowne grafiki Niesamowicie trafiłaś w mój gust
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Francesca.F dnia Sob 19:45, 24 Gru 2011, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Gość
|
Wysłany: Sob 20:42, 24 Gru 2011 Temat postu: |
|
|
tygrysek napisał: | Awww, mój prezent jest taki kochany I ikonki, i sygnaturki strasznie mi się podobają, tak mi ciepło na serduszku. To pierwszy prezent, jaki dziś dostałam, więc tym bardziej jestem zadowolona.
Dziękuję Gleekołajowi i chętnie bym poznała mojego Santa Claus
Jeśli każdy wstawi swoje podarunki, to i ja zamieszczę
Ciekawe, jak mój prezent się podoba, hihi ^^ |
Naprawdę ci się podoba ? Bo zwątpiłam w moje możliwości i myślałam że ci się nie spodoba
A teraz ja się pochwale moim prezentem który jest cudowny już nie mogę się doczekać kiedy sobie to ściągnę na komórkę [link widoczny dla zalogowanych]
|
|
Powrót do góry |
|
|
tygrysek
Kwartet
Dołączył: 24 Cze 2010
Posty: 709
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 12 razy Ostrzeżeń: 1/8
Płeć: Solistka
|
Wysłany: Sob 20:47, 24 Gru 2011 Temat postu: |
|
|
nood napisał: | tygrysek napisał: | Awww, mój prezent jest taki kochany I ikonki, i sygnaturki strasznie mi się podobają, tak mi ciepło na serduszku. To pierwszy prezent, jaki dziś dostałam, więc tym bardziej jestem zadowolona.
Dziękuję Gleekołajowi i chętnie bym poznała mojego Santa Claus
Jeśli każdy wstawi swoje podarunki, to i ja zamieszczę
Ciekawe, jak mój prezent się podoba, hihi ^^ |
Naprawdę ci się podoba ? Bo zwątpiłam w moje możliwości i myślałam że ci się nie spodoba
|
Ach, no jasne, że tak! Wcześniej, przed kolacją i teraz, już po wigilii, ciągle zaglądam na skrzynkę i tę wiadomość Dziękuję! ;**
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Gość
|
Wysłany: Sob 21:16, 24 Gru 2011 Temat postu: |
|
|
Ja również dostałam piękne ikonki! jestem w nich zakochana! i tez bym chciała wiedzieć, kto jest moim Gleekołajem
|
|
Powrót do góry |
|
|
Ficelle
I głos
Dołączył: 16 Lis 2011
Posty: 374
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 9 razy Ostrzeżeń: 1/8
Płeć: Solistka
|
Wysłany: Sob 21:23, 24 Gru 2011 Temat postu: |
|
|
Nadie napisał: | Yaaay, mój Santa idealnie trafił w mój gust, ikonki z Dianną są naprawdę przepiękne! I bardzo proszę, żeby się ujawnił, bo chciaaałabym wiedzieć! |
Ciesze się niezmiernie, że ikonki Ci się podobały Życzę też Wesołych Świąt.
I dziękuje Francesce.F za przepiękne zdjęcia i za bardzo orginalne życzenia
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
agrafka
III głos
Dołączył: 24 Paź 2011
Posty: 32
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy Ostrzeżeń: 0/8
Płeć: Solistka
|
Wysłany: Sob 21:28, 24 Gru 2011 Temat postu: |
|
|
Jestem pod wrażeniem. Miałam dość sprecyzowane wymagania i liczyłam się z tym, że nie koniecznie muszą zostać spełnione. Gleekołaj jednak zaparł się, włożył dużo pracy i spisał się na 6+. Aż taka grzeczna nie byłam.
I bardzo ładne życzenia. Komu dziękować?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|