|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Lizzy
Duet
Dołączył: 20 Lut 2011
Posty: 1111
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 24 razy Ostrzeżeń: 0/8
Płeć: Solistka
|
Wysłany: Wto 14:23, 30 Sie 2011 Temat postu: |
|
|
Yumi wybacz, że ominęłam Klaine
A co do sugestii- wiesz, że ja chcę Fabrevans, ale Ty za nimi nie przepadasz no to może Tike? St.Berry?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Gość
|
Wysłany: Wto 15:38, 30 Sie 2011 Temat postu: |
|
|
Jejju to Tike jest takie urocze Na prawdę, cudowne.
Jeden błąd mi się tylko rzucił w oczy:
rozmawiając codziennie z nim przez telfeon
to chyba miało być 'telefon'
Klaine może przeczytam ale nie obiecuję bo nie przepadam za tym shipem.
I tak w ogóle to dla Ciebie złamałam moją przysięgę nie czytania ficków
|
|
Powrót do góry |
|
|
Finchie
Trio
Dołączył: 08 Maj 2011
Posty: 847
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/8 Skąd: Tarnowskie Góry Płeć: Solistka
|
Wysłany: Wto 17:10, 30 Sie 2011 Temat postu: |
|
|
Cudne tike Pisz więcej,więcej i więcej
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Solara89
III głos
Dołączył: 07 Sty 2011
Posty: 39
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/8
|
Wysłany: Wto 17:24, 30 Sie 2011 Temat postu: |
|
|
Yumi to Klaine jest...wow Czekam na następne jako Twoja zagorzała fanka
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
TeamBrittana
I głos
Dołączył: 03 Maj 2011
Posty: 385
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 1/8
Płeć: Solistka
|
Wysłany: Wto 18:45, 30 Sie 2011 Temat postu: |
|
|
Wow, przeczytałam wszystkie jak dotąd ukazane miniaturki i muszę przyznać, że rozjaśniłaś mi trochę Puckleberry, nigdy tego nie shippowałam, może dalej jestem sceptycznie nastawiona, ale na fanficki to nawet fajna para:D Tike cudowne, jak i Klaine. A Pezberry? Świetne!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Gość
|
Wysłany: Wto 23:22, 30 Sie 2011 Temat postu: |
|
|
Dzisiaj zaprezentuję wam Brittanę. Nie pamiętam kto o nią prosił, więc nie będę wam wymyślać. Dziękuję za pomoc TeamBrittana przy tym ficku nie wiem czy dałabym radę bez ciebie. Dziękuję, że mi posłałaś ten filmik i chciałaś mi pomóc. Trochę się rozpisałam, ale to dla was lepiej.
Proponuję by przy czytaniu posłuchać tej piosenki - http://www.youtube.com/watch?v=l-iAS18rv68&ob=av2e
Beta: .Ann.
Paring: Brittany.
Rating: K
Santana Lopez była kobietą sukcesu, zawsze udawało się jej postawić na swoim. Miała świetną pracę i wszystko, czego tylko pragnęła. No oprócz jednego.. miłości. Nie przeszkadzało jej to, że jest samotną kobietą, która ma kota. Najważniejsze było, żeby w pracy układało się jak sobie wymarzy. Niestety, dzisiejszy dzień nie należał do jej najszczęśliwszych. Szefowi nie podobała się jej wersja okładki na nowy numer czasopisma, sesja zdjęciowa skończyła się fiaskiem, bo modelka dostała grypy żołądkowej, a Santanę szlag trafiał. Nie mogła wytrzymać tyle niepowodzeń ciągu jednego dnia. W końcu była panną Lopez- perfekcjonistką, której wszystko wychodzi bez żadnych problemów, a dzisiaj? Jakaś tragedia, pomyślała i westchnęła siedząc w swoim biurze i popijając kawę. Ktoś zaczął krzyczeć na korytarzu. Santana przerażona wstała wylewając kawę na swoją ulubioną sukienkę.
Świetnie! - krzyknęła zdenerwowana. Miała już tego dnia po uszy.- Chyba już nic mnie dzisiaj miłego nie spotka, najgorszy dzień w moim życiu. - powiedziała już pod nosem wychodząc z biura.
Brittany Pierce była świetną tancerką, która prezentowała swoje umiejętności w różnych teledyskach, klipach, galach. Nie można było powiedzieć, że nie była szczęśliwa ze swojej pracy. Nie marzyła o sławie i tego typu sprawach, chciała jedynie tańczyć i to było najważniejsze. Nie szukała miłości jak na razie, powtarzała, że ona sama ją znajdzie. Nie miałaby na to nawet czasu, ciągłe próby, występy. Była jedną z najlepszych, a teraz? Siedziała w kącie nadwyrężając ścięgno podczas gdy Mike- jej partner- próbował ją podnieść. Chciała już pójść spać do swojego łóżka i pogłaskać Tubbingtona. Teraz wyglądała żałośnie w oczach swoich przyjaciół na próbie. Bynajmniej tak się jej wydawało. Była najlepsza, do tej pory nie doznała żadnych obrażeń ani nie nabawiła się kontuzji, dzisiaj miała pecha, nie mogła zatańczyć na najważniejszej imprezie roku ze względu na naderwane ścięgno. Nie chciała się pokazać nikomu, powtarzała w myślach, że ona wcale nie umie tańczyć, że nie powinno jej tu być i jakby naprawdę umiała, nie nadwyrężyła sobie tego cholernego ścięgna i tańczyłaby dalej z uśmiechem na twarzy. Niestety los tak chciał, że najlepsza tancerka w NY musiała sobie zrobić krzywdę i nie wystąpi. Gdy Brittany usłyszała słowa wypowiedziane przez ich trenerkę, że nie wystąpi na gali, jeszcze bardziej zachciało jej się płakać. To było jej marzenie . Wzięła swoje rzeczy i wyszła. Nie chciała patrzeć, jak inni świetnie się bawią, ćwicząc. Nie mogła.
Santana siedziała w toalecie, nie mogła się przecież pokazać w takim stanie. Wyglądała koszmarnie. Popłakała się z nerwów, nie miała siły. Chciała stąd wyjść. Przebrać się w dres, wziąć lody i wyzywać samą siebie za taki beznadziejny dzień w pracy. Spojrzała na zegarek w łazience, zostało jej tylko parę minut tego piekła. Wyszła po cichu, biegnąc szybko do wyjścia. Nie, Santana jest profesjonalistką nie mogą jej widzieć w takim stanie. Wyszła na ulicę. Nareszcie koniec tej udręki, koniec tego cholernego dnia.
Brittany poczuła ulgę wychodząc z sali prób. Poszła przed siebie, gdzieś w stronę Central Parku. Tam było jej miejsce, gdzie mogła się odstresować po takim dniu jak ten. Tam zapominała o tych wszystkich problemach, które ją spotkały. Była to jej oaza spokoju. Usiadła na trawie i spojrzała na dzieci bawiące się w berka. Przypomniało jej się o próbie i od razu przerzuciła wzrok na coś innego, znaczy... na kogoś.
Nogi Santany zaniosły ją do Central Parku, czy to może przypadek? Lubiła tu przychodzić w gorące dni jak te. Widziała jak wszystkie spojrzenia były skierowane na nią i jej sukienkę, która nie była w najlepszym stanie. Jakoś przestała się tym przejmować. Tutaj nie musi być idealna, to nie praca. Widzą ją tylko nieznajomi ludzie, którzy wymyślają sobie o niej jakieś opinie. Nie znają jej, mogą myśleć co chcą. Miała to w nosie. Gdy weszła na trawę ściągnęła swoje obcasy. Ulżyło jej, było jej teraz tak cholernie dobrze. Nie chciała myśleć o pracy. Chciała o tym wszystkim zapomnieć i cieszyć się chwilą. Usiadła na trawie koło ślicznej dziewczyny. Była wpatrzona w jakiś obiekt. Dziewczyna zauważyła buty do tańca na jej nogach, czyli była tancerką.
Lubiła jak dziewczyny były wysportowane i miały postawiony jakiś cel w życiu. Ona na taką wyglądała, widać było, że jest pełna determinacji, podobało jej się to. Blondynka spojrzała na Santanę.
Cześć, jestem Brittany. - powiedziała i podała jej rękę.
Santana, miło mi. - uśmiechnęła się pierwszy raz tego dnia.
Widzę, że masz zły dzień? - pokazała palcem na sukienkę i zaśmiała się.
Tak to jest jak jakiś wariat krzyczy w korytarzu. - powiedziała. - U ciebie też chyba nie najlepiej- wskazała bandaż na nodze Blondynki.- Jesteś tancerką?
Tak, mam nadwyrężone ścięgno. Jak dla mnie to tragedia, nigdy mi się to nie zdarzyło. Ten dzień jest do bani. - spojrzała przed siebie.
U mnie podobnie, ale teraz to jest chyba najlepszy moment tego okropnego dnia. - popatrzała na Brittany z uśmiechem, a następnie na zachód słońca.
Lepiej nie mogła sobie tego wyobrazić. Dziewczyna, która z nią siedziała miała równie popsuty dzień jak ona. Santana uśmiechnęła się mimowolnie. Jednak ten dzień nie był taki straszny. Zasłużyła na tą chwilę i na ten odpoczynek u boku Brittany. Dopiero poznała blondynkę, a rozmawiało jej się z nią wspaniale. Nie mogła sobie wyobrazić lepszego wieczora.
Brittany nie mogła uwierzyć, że spotka kogoś takiego jak Santana, nie mogła uwierzyć, że jednak ten dzień nie był taki zły. Rozmowa z latynoską przy zachodzie słońca.. nie mogła lepiej sobie tego wyobrazić. Ciągle się uśmiechała, była szczęśliwa. Nie zabrakło im tematów, choć totalnie się nie znały. Santanie i Brittany zawibrowały komórki w tym samym momencie z taką samą melodyjką. Zaśmiały się.
Na co masz ustawiony alarm? - pokazały sobie nawzajem telefony.
Na oby dwóch było napisane '' Dać jeść Kotu. '' uśmiechnęły się do siebie.
- Przepraszam Brittany muszę lecieć. - wstała z trawy. - miło było cię poznać i spędzić z tobą wspaniały wieczór tego okropnego dnia. - uśmiechnęła się do niej.
Ja też dziękuję. - również wstała i stanęła naprzeciwko Santany.
Mam nadzieję, że się kiedyś spotkamy. - spojrzała na Blondynkę.
Na pewno, przecież to przeznaczenie- zaśmiała się i pocałowała Latynoskę w policzek.
Oby dwie zdały sobie sprawę, że to ich czas na miłość.
Ostatnio zmieniony przez Gość dnia Wto 23:43, 30 Sie 2011, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
TeamBrittana
I głos
Dołączył: 03 Maj 2011
Posty: 385
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 1/8
Płeć: Solistka
|
Wysłany: Wto 23:30, 30 Sie 2011 Temat postu: |
|
|
Aaaaa:D Nie wymyśliłabym tego lepiej, wyszło rewelacyjnie! Na 100% dalabys radę beze mnie, poza tym tak naprawdę w niczym ci nie pomogłam. Dziękuję CI, świetna historia
Matko, zawsze jak przeczytam ficka Brittanowego, zdaję sobie sprawę jaki mój OTP jest cudowny
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Gość
|
Wysłany: Śro 8:48, 31 Sie 2011 Temat postu: |
|
|
bhekekgjreaseerhgbertgbtgtgerjherjherjhtgui
to było......omg Yumi na razie mogę powiedzieć ci tylko jedno - KOCHAM CIĘ
jeju to było takie idealne, po prostu idealne. piszesz tak genialnie, że miałam w głowie obrazy tego co opisałaś
ikfheriofherifgerhigieqfherqf87re jesteś genialna
|
|
Powrót do góry |
|
|
Gość
|
Wysłany: Śro 9:20, 31 Sie 2011 Temat postu: |
|
|
Awwwww to tyle w tym temacie chyba bo jak zwykle nie wiem co ze sobą zrobić i cieszę się jak głupi. Banan malujący się na mojej twarzy chyba nie zniknie do końca dnia. to było yumi Yumi
|
|
Powrót do góry |
|
|
LittleMonster
Przyjaciel
Dołączył: 01 Maj 2011
Posty: 784
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 14 razy Ostrzeżeń: 2/8 Skąd: Warszawa Płeć: Solistka
|
Wysłany: Śro 9:55, 31 Sie 2011 Temat postu: |
|
|
ojej Yumi, po prostu nie wiem co napisać.
jak czytam takie cudowne ficki, to momentalnie poprawia mi się beznadziejny nastrój.
dziękuje.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Mess
Trio
Dołączył: 17 Lip 2011
Posty: 785
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 23 razy Ostrzeżeń: 0/8
Płeć: Solistka
|
Wysłany: Śro 11:11, 31 Sie 2011 Temat postu: |
|
|
Chciałabym umieć napisać to, co czuję po przeczytaniu, ale chyba nie potrafię.
Wystarczy? : D
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Lizzy
Duet
Dołączył: 20 Lut 2011
Posty: 1111
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 24 razy Ostrzeżeń: 0/8
Płeć: Solistka
|
Wysłany: Śro 16:29, 31 Sie 2011 Temat postu: |
|
|
Fluffy Brittana part 2 (bo właśnie czytała miniaturkę @Little )
Lubię takie zbiegi okoliczności jak ten w parku
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Finchie
Trio
Dołączył: 08 Maj 2011
Posty: 847
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/8 Skąd: Tarnowskie Góry Płeć: Solistka
|
Wysłany: Śro 19:00, 31 Sie 2011 Temat postu: |
|
|
Yumi Rozświetliłaś mi dzień,cudowna ta miniaturka.Kocham taką Brittanę,lepiej nie mogłaś tego wymyśleć.Chcę więcej zbiegów okoliczności i słodkich ficków
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Gość
|
Wysłany: Śro 21:49, 31 Sie 2011 Temat postu: |
|
|
Dzisiaj mam dla was Samcedes. Jutro 1 września, a to się wiąże ze szkołą i mniejszą ilość czasu dla forum i ficków. Mam nadzieję, że wam się spodoba. Nie wiem jak moja beta wytrzymuję z tymi moimi błędami, dziękuję ci bardzo. Pomysł mojej kochanej juni.
Proponuję posłuchać tej piosenki - http://www.youtube.com/watch?v=EkHTsc9PU2A&ob=av3e
Beta:.Ann.
Paring:Samcedes.
Rating: jak zwykle... K.
-Musimy znaleźć nowego gitarzystę Mercedes. Josh nie da sobie radę z tą ręką. - powiedział jej manager.
Wielka trasa koncertowa już niedługo, a ona po zerwaniu z chłopakiem zupełnie sobie nie radzi. Do tego jeszcze ten przeklęty gitarzysta musiał sobie złamać rękę jak jeździł na desce. Tylko tego brakouje, że jej trasa koncertowa promująca nową płytę nie wypali.
-Jak ja ci teraz mam znaleźć jakiegoś gitarzystę? Skąd ja ci go wezmę?! - krzyknęła i wstała momentalnie. -Nie miała już na nic siły. - W końcu ty jesteś menadżerem, płacę ci za to, żebyś znalazł mi jakiś artystów! Nie płacę ci, żebyś stał bezczynnie. Ja tu jestem divą, nie ty Jasper!
Wyszła z pokoju, w którym odbyła się narada. Świetnie, musiała znaleźć jakiegoś gitarzystę, który się zgodzi parę dni przed koncertami na granie w jej zespole i wyjechanie z domu na 5 miesięcy. Nie będzie łatwo, pomyślała. Nie miała nic innego robienia w tym biurze. Chciała sobie dać spokój z tą całą karierą, ale nie mogła. Nie mogła zostawić tych wspaniałych ludzi, którzy są dla niej jak rodzina, jedyna którą miała. Byli dla niej j wszystkim, to do nich chodziła się wyżalić, to z nimi śmiała się i oglądała filmy. Nie mogła zawieść też swoich fanów, którzy zrobili dla niej już prawie wszystko. Poszła w stronę domu, który był jej oazą spokoju, tam mogła być sobą. Zrzuciła z siebie te wszystkie ciuchy od projektantów i przebrała się w swoje wygodne dresy. Włączyła telewizję i poszła do kuchni coś zjeść. Była okropnie głodna, kazali jej schudnąć, bo jej figura odbiega promowanych wzorców. Powiedziała im, że ma to w nosie i lubi swoje kształty, taka była prawda. W biurze dostawała jedynie niskokaloryczne batoniki, które jej w ogóle nie smakowały. Takie jest życie gwiazdy. W telewizji leciały jakieś popołudniowe wiadomości i usłyszała śpiew i grę na gitarze. Przy przystojnym chłopaku stał Joe znany prezenter wiadomości. Śpiewał piosenkę Billionare. Wyszło mu cudownie. Musiała go znaleźć. Był idealny, jako gitarzysta, piosenkarz i chłopak.
Proszę państwa, ten chłopak za mną jest niesamowity. - podszedł do blondyna – Jak się nazywasz? - zapytał.
Sam. - powiedział chłopak. - Sam Evans, zapraszam jestem tutaj codziennie.
Mam nadzieję, że kiedyś o tobie usłyszymy Sam, a teraz zapraszam do Studia.
Mercedes wyłączyła szybko telewizor, ubrała kurtkę i wybiegła mieszkania nie zamykając za sobą drzwi. Nie wiedziała, gdzie ten Sam mógł być, nie przyjrzała się ulicy, tylko chłopakowi. Nie miała innego wyjścia i musiała zadzwonić do Joe, tylko, żeby odebrał.
-Mercedes? Cześć! Miło, że dzwonisz. Jak tam u ciebie? - usłyszała dobrze znany głos.
-Hej Joe, u mnie w porządku. Mam do ciebie pytanie. Oglądałam przed chwilą twoje wiadomości z tym chłopakiem. Możesz mi powiedzieć jaka to była ulica? - powiedziała bez żadnego owijania w bawełnę.
-Jasne! - powiedział entuzjastycznie. - To było na Manhattanie przy Empire State Building. Jest świetny.
-Dziękuję Joe, jestem ci wdzięczna. Tak, chłopak ma talent, muszę uciekać. Do zobaczenia. - powiedziała czekając grzecznie na słowa pożegnania z jego strony by móc schować telefon.
-Nie ma sprawy, do zobaczenia Merc. - rozłączył się.
Włożyła telefon do kieszeni. Poszła do samochodu, by dojechać na miejsce. Nie zastanawiała się długo czy robi dobrze proponując mu pracę. Chłopak miał talent i nie mógł go zmarnować. Zostawiła samochód gdzieś przy ulicy i szła w stronę miejsca, które wskazał jej Joe. Był tam. Siedział na chodniku, grając piosenkę. Idealnie łapał chwyty i wystukiwał rytm. Był naprawdę dobry. Podesz³a do niego z uœmiechem na twarzy.
-Sam Evans? - zapytała patrząc się na chłopaka. Jaki on jest przystojny, pomyślała.
-Tak. - powiedział wstając ziemi. - Ty jesteś Mercedes Jones prawda? Jesteś piosenkarką. - podał jej rękę. - miło cię poznać.
-Świetnie grasz. - uśmiechnęła się do niego. - Sam się uczyłeś, czy chodziłeś do szkoły muzycznej?
-Uczyłem się sam, a co? - oparł gitarę o płot.
-Mam dla ciebie pewną propozycję..
-Zapraszam na kawę, ja stawiam. - przerwał jej.
Pozbierał wszystkie swoje rzeczy, gitarę wziął pod pachę i poszli w stronę j kawiarni. Miło im się rozmawiało podczas drogi. Dowiedziała, że nie ma dziewczyny. Mieszka w małej kawalerce na Brooklynie. Jego rodzina mieszka w okolicach Teksasu. Powinien siê zgodziæ, pomyœla³a.
-A co się stało, że jesteś w Nowym Jorku? - zapytała.
-To było moje licealne marzenie, które za wszelką cenę chciałem spełnić. - powiedział otwierając Mercedes drzwi do kawiarni.
-Marzenia.. wiem coś o tym. - usiadła przy stoliku odrazu przy oknie. - Spełniłeś je? - Sam również usiadł.
-Jakoś jeszcze mi się nie udało, chciałbym. Ale czy mi się uda? Nie wiem. - powiedział wątpliwym głosem.
-Mam dla ciebie propozycję Sam. - uśmiechnęła się do niego i złapała za rękę. Sam spojrzał na ich uścisk dłoni, ale nie odsunął jej. Nie chciał tego robić.
Słucham cię. - zaśmiał się.
-Zaczynam trasę koncertową, która będzie promować moją nową płytę, a gitarzysta złamał rękę. Spadłeś mi z nieba zobaczyłam ciebie w telewizji uzdolnionego gitarzystę. Czy chciałbyś..
-PEWNIE! - przerwał mi. - Mercedes dziękuję ci! Nie mam nic do stracenia, obiecuję, że się na mnie nie zawiedziesz. - Wstał i ją przytulił.
Mercedes zapomniała, jakie to uczucie. Zazwyczaj ludzie przytulali się z nią na pożegnanie lub na przywitanie, a on się przytula mnie z wdzięczności. Czuła, że zrobiła dobrze. Pozwoliła mu spełnić marzenie, to było miłe uczucie pomóc komuś.
Spędziła z Samem wiele tygodni na próbach i w domu. Czuła się w jego towarzystwie cudownie. On czuł się przy niej równie dobrze. Byli dla siebie idealni. Na próbach wygłupiali się i robili sobie żarty. Mercedes nie miała tak dobrego humoru od... nigdy nie miała tak dobrego humoru. Powoli zaczęła się w nim zakochiwać, tak jej się przynajmniej wydawało. Ostatnia próba wyszła im najlepiej. Koniec prób i czas wyjeżdżać. Sam nie mógł się doczekać, gdy zacznie grać przy oczach wszystkich jej fanów. Uwielbiał ją, zaczął odwzajemniać uczucia Mercedes Nie wiedział nawet, kiedy coś do niej poczuł, kiedy się w niej zakochał. Zdał sobie sprawę, że nie może bez niej funkcjonować. Czuł, że spełnił to marzenie. Wyjechali do Missisipi, mieli grać na jakieś wielkiej sali, o której Sam nie miał zielonego pojęcia, mało go to obchodziło. Byle tylko mógł grać.
Mercedes usiadła na środku wbudowanej sceny I przypatrywała się pracownikom, który budowali dalszą część sceny dalszą jej część. Uwielbiała się im przyglądać, to było jej ulubione zajęcie. Ktoś się do niej przysiadł. Był to nikt inny jak Sam.
-Uwielbiam na to patrzeć, to mnie w jakiś sposób uspokaja. - powiedziała dalej się im przyglądając. - Wtedy sobie zdaję sprawę, że to się dzieje naprawdę i jutro mam śpiewać.
-Powiem ci, że coś w tym jest. - przysunął się do niej. Stykali się ramionami. - A ja, gdy teraz patrzę jak wieszają te światła i ustawiają wszystko do pionu zdaję sobie sprawę, że spełniło się moje marzenie. I to tylko dzięki tobie, Mercedes. - spojrzał jej w oczy.
Przestań, to nic takiego, Sam. Masz talent. - powiedziała
On.
Ona.
Spojrzenie w oczy.
Sam całujący Mercedes.
- Kocham cię. - powiedział.
-Ja cię też.
Kolejny pocałunek.
Ostatnio zmieniony przez Gość dnia Śro 22:00, 31 Sie 2011, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Gość
|
Wysłany: Śro 21:54, 31 Sie 2011 Temat postu: |
|
|
Yumi, kochanie, nikt nie poprawia mi humoru tak jak ty To było cudowne, mój wymarzony fick Samcedes. Świetnie to napisałaś, po prostu WOW
|
|
Powrót do góry |
|
|
Gość
|
Wysłany: Śro 21:59, 31 Sie 2011 Temat postu: |
|
|
Bardzo fajnie napisane. Wyobrażam sobie Merc wcinającą niskokaloryczne batoniki
|
|
Powrót do góry |
|
|
LittleMonster
Przyjaciel
Dołączył: 01 Maj 2011
Posty: 784
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 14 razy Ostrzeżeń: 2/8 Skąd: Warszawa Płeć: Solistka
|
Wysłany: Czw 13:14, 01 Wrz 2011 Temat postu: |
|
|
och, Yumi twoje Samcedes było naprawdę niesamowite.
kocham twoją Mercedes i kocham twoje ficki.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Lizzy
Duet
Dołączył: 20 Lut 2011
Posty: 1111
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 24 razy Ostrzeżeń: 0/8
Płeć: Solistka
|
Wysłany: Czw 15:09, 01 Wrz 2011 Temat postu: |
|
|
No wiadomo, że Sam jest idealny (tak nawiązując do tego, że "był idealny jako piosenkarz, gitarzysta, chłopak")
Generalnie nie przepadam za Samcedes, ale tutaj akurat pomysł bardzo fajny, więc miniaturka jak zwykle na plus
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
WuTetka
Trio
Dołączył: 26 Sie 2010
Posty: 901
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy Ostrzeżeń: 1/8 Skąd: Czarna Dziura Płeć: Solistka
|
Wysłany: Sob 12:06, 03 Wrz 2011 Temat postu: |
|
|
Aaaaa, Brittana Świetnie piszesz, czekam na kolejne miniaturki
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Mess
Trio
Dołączył: 17 Lip 2011
Posty: 785
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 23 razy Ostrzeżeń: 0/8
Płeć: Solistka
|
Wysłany: Sob 13:58, 03 Wrz 2011 Temat postu: |
|
|
Ale fajne, bardzo oryginalne, naprawdę. Mamo, jesteś świetna
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|